sobota, 21 grudnia 2013

Od inferno cd Kastel


 Wiele wader dało by się zastrzelić za to gęste i lśniące futro.~><pomyślałam z uśmiechem równomierne poruszając skrzydłami. Jedno skrzydło było pierzaste jak u ptaka, a drugie skórzaste jak u nietoperza.
 -Nieźle machasz skrzydłami. Zobaczmy co potrafisz.-Powiedziałam z uśmiechem. -Zgoda.-oddał uśmiech.
 Po chwili zaczęliśmy robić niewyobrażalne akrobacje powietrzne. Kastiel był niesamowity. Mimo iż miałam bandaż na oczach to potrafiłam stwierdzić wszystko o jego wyglądzie i ruchach. Energia Yin Yang w jego ciele była niesamowicie silna. Gdy się zmęczyliśmy wylądowaliśmy na ziemi lekko zdyszani. Nagle mój bandaż się rozwiązał i spadł na ziemię odsłaniając czerwone tęczówki z pionowymi źrenicami i czarnymi białkami. Nie powinnam ich nikomu pokazywać.

 <Kastiel?>

wtorek, 5 listopada 2013

Od Diany cd Ares

korytarz był długi a konca nie bylo widac.Sliśmy jakies 20 min a mi wydawało sie że ciągle jesteśmy w tym samym miejscu, ale zdawalem sie na instynkt Aresa. szlismy jeszcze pare minut a ja w koncu cie wytrzymalam
- czy my nie jestesmy ciagle w tym samym miejscu ? nie krecimy sie przypadkiem w kolko?
- hmmm raczej nie , ale nic nie jest wykluczone
- wiesz bezsensu jest krecic sie w koło
- a masz moze leprzy pomysl?
- hmmm pomyslmy ani chodzac w kolo ani stojac w miejscu nie dojdziemy do celu
- to moze sie wrocimy ?
- nie ! chodzilo mi oto by poszukac jakiś wskazówek
- no dobrze ale jakich?
- cii
Zaczęłam na spokojnie myśleć i wyczuliłam słuch zamykając oczy . Po chwili usłyszałam cichutkie PLUM gdzies w oddali i poszlam w jego stronę. Nagle zobaczyłam jasne niebieskie swiateło podeszłam do niego i ujrzałam małą wodną ffffrószke

Ares?

od Aresa cd Diana



 Szłem uważając na stopnie gdy nagle usłyszałem, wołanie Diany
 - Ares pomocy!- Kamień zaczoł sie osówać, szybko podbiegłem lecz Diana juz się osuneła. Usłyszałem jak krzyczała spadajac w dół. Zanurkowałem i złapałem ją w ostatniej chwili. Zlecieliśmy wolno na dół i puściłem ją na ziemię.
 - Dzięki.- powiedziała> - nie ma za co. Skoro już jesteśmy na dole to idziemy dalej.- zawszem miałem tak że gdy tylko coś się zdarzało zachowywałem sie jak by nic się nie stałom, a mój pysk ani oczy zachowywały twarz pokerzysty. Poszedłem do pierwszej lepszej pochodni...
 - Nie potrzeba, umiem wytworzyć światło.
 - Raczej w to nie wątpię, ale tu nie działa magia-powiedziałem i ruszylkiśmy ciemnym korytarzem...
 Diana?

sobota, 26 października 2013

Od Kastiel`a do Inferno




 -Z chęcią -powiedziałem
 -Jesteś piękna -powiedziałem
 Ona nie odpowiedziała szła przed siebie a Ja obok Niej.> -Czemu nic nie mówisz Inferno? -zapytałem
 -Myślę -powiedziała tajemniczo
 Dochodziliśmy do miejsca zwanego Drzewem Przyjaźni, wiedziałem to bo tędy wędrowałem.
 *Na miejscu*
 -To miejsce nazywamy Drzewem Przyjaźni -powiedziała
 Ja nie słuchałem zaczepiałem Ją i szturchałem nosem.
 -Słuchasz mnie -powiedziała z uśmiechem na pyszczku
 Nie odpowiedziałem. Uderzyła mnie łapą i wzleciała do nieba. Pokryła się równo ze słońcem. Wyglądała pięknie. Wzbiłem się w powietrze za Nią.

> (Inferno?)

od inferno do kastela


 Spacerowałam po watasze. Nagle natknęłam się na nowego wilka. Wydawał się dosyć interesujący.
 -Cześć jesteś nowy w watasze, prawda?-Zapytałam z uśmiechem.
 -Tak.-powiedział.
 -Przepraszam. Powinnam się najpierw przedstawić. Jestem Inferno.-Przedstawiłam się z uśmiechem.
 -Nazywam się Kastiel.-Powiedział wilk.
 -Miło mi Kastielu. Może oprowadzić cię po watasze?-Zapytałam.

 <Kastiel?>

piątek, 18 października 2013

Od Kastiel`a Historia




 Wygnany z wioski wędrowałem długi czas. Dzięki temu poznałem wiele stworzeń i przeróżne tereny. Najbardziej doskwierała mi samotność i myśli które były związane z młodszą siostrą. Doszedłem do wielkiej góry. Postanowiłem wspiąć się na nią. Wiadomo że mogłem polecieć na szczyt ale nie miałem siły. Po 10 minutach dotarłem i ujrzałem piękny zachód słońca.



 Położyłem się na chwilkę by odpocząć i obejrzeć zachód. Byłem zbyt zmęczony więc usnąłem. Niespodziewanie obudziło mnie Umbreon.


> Trzymał w pyszczku czarną różę. Wstałem, pochyliłem głowę, spojrzałem na niego robił to samo. Było to przywitanie. Położył przede mną różę po czym zaczął świecić na niebiesko, odwrócił się.




 Uciekł, wziąłem kwiat i skierowałem się na polanę. Wzniosłem się w powietrze i po chwili byłem tam. Zobaczyłem drzewo, było na nim napisane kilka imion, Była nadal noc położyłem się i usnąłem.
 *Rano*
Wstałem i powędrowałem znaleźć coś do jedzenia i jakieś jeziorko.  Minąłem las i łąkę lecz nigdzie nie widziałem niczego co by przykuło moją uwagę. Wszedłem do lasu i przeszedłem kawałek. Poczułem wilgoć pod łapami. Skierowałem się na źródło. Doszedłem i napiłem się. Zacząłem węszyć nad jakąś zwierzyną i poczułem  zapach sarny albo jelenia jakoś 26 metrów wokół mnie. Zebrałem siły i ruszyłem na zwierzynę. Czułem że jest blisko. Wyskoczyłem z krzaków prosto na niego. Ugryzłem i po chwili leżał martwy. Zjadłem. Wstałem i poszedłem w stronę strasznego lasu.  Byłem po chwili w głębi lasu. Zobaczyłem jaskinię. Podszedłem ją zobaczyć z bliska. Spodobała mi się więc ją uprzątnąłem. Po skończeniu porządków poszedłem się przejść tam spotkałem…
> (Dokończy Ktoś?)