sobota, 28 września 2013

od Steve'a do Jell



 Zwiedzałem tereny watahy samotnie. Po chwili wyczułem ciepłą i słodką woń. Zmrużyłem oczy i poszedłem za śladem. Doprowadziło mnie to do wadery, miała jasną aurę, a tego mi ostatnio brakowało.
 - Witaj, słoneczko. - zacząłem z łobuzerskim uśmiechem.
 Wadera zdziwiła się i odparła.
 - Cześć, czemu nazwałeś mnie słoneczko ? - spytała ze zdziwieniem.
 - Twój widok dodał mi radości, i masz taką jasną aurę.. 
 - Ah.. - westchnęła. - Jestem Diana..
 - Steve..Ja Steve - zaśmiałem się. - Wybaczysz słoneczko ?Muszę już iść. - ucałowałem jej łapę na pożegnanie.
 Ze zdziwienia nie odpowiedziała nic. Szedłem dalej, chciałem poznać każdego. Jego zapach ii.. od kogo trzeba mieć dystans. Sam chciałem też sobie wyrobić opinię. Z nudów zacząłem drapać drzewo, zamknąłem oczy. Po chwili usłyszałem lekki chód, i poczułem chłód. Odwróciłem się i zobaczyłem kolejną waderę. Odskoczyła, a ja uśmiechnąłem się. Była przeciwieństwem słoneczka, z wyglądu powiedziałbym, że jest skryta, tajemnicza..ale też nieprzewidywalna.
 - Eee.. - zaczęła nie wiedząc co powiedzieć.
 - Steve..jestem Dteve, gwiazdko.. - odparłem szelmowsko, a ona krzywo na mnie spojrzała.
 - Hej, ja Jell..
 - Co Cię tu sprowadza gwiazdo ? - spytałem opierając się o drzewo.
 - Em.. a Ciebie i dlaczego mówisz na mnie gwiazdo ?!
 - Hmm.. - udawałem że się zastanawiam. - na pierwszy rzut oka, wydałaś mi się skryta i cicha.. a twoje futerko jest idealnie białe. No może z wyjątkiem miejsca pod okiem i łapach. - podszedłem do niej bliżej.


< Jell ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz